Imperium włókiennicze Scheiblera na Księżym Młynie to symbol potęgi XIX-wiecznej Łodzi, która zainaugurowała nową epokę w dziejach przemysłowych miasta. W 1910 roku Karol Wilhelm Scheibler dokonał kluczowej inwestycji – wzniósł elektrownię zasilającą w prąd cały kompleks.
Do dziś okazały gmach stanowi wyjątkowy w skali Europy przykład secesyjnego budynku przemysłowego autorstwa architekta Alfreda Frischa. Ponad sto lat temu elektrownia była centrum energetycznym zakładów, dziś ponownie ma stać się sercem zupełnie nowej dzielnicy miasta – Fuzji, której pierwotny kształt zarysowało studio Medusa Group.
- Fuzja ma łączyć style architektury, kolory, okresy historii, obiekty o różnych funkcjach, wreszcie ludzi o odmiennych upodobaniach. To opowieść o czymś więcej niż tylko przywracaniu miastu postindustrialnej dzielnicy, która przez długie lata pozostawała odgrodzona murem – tłumaczy Przemo Łukasik z Medusa Group.
Dawniej miejsce dostępne wyłącznie dla pracowników przemysłowych staje się otwarte dla wszystkich. – To miejsce historyczne podlegające współczesnym przekształceniom, zasadzające się na aktualnych potrzebach i stylu życia użytkowników miasta – dodaje Łukasz Zagała architekt z Medusa Grpup. Funkcje usługowe w projekcie przeplatają się z rozrywką i kulturą. Obok mieszkań powstają biurowce. Zrewitalizowane budynki odzyskują historyczny urok, a puste przestrzenie zapełniają się ludźmi. Miejsce ma w całości być oddane pieszym i rowerzystom, zaś ruch samochodowy poprowadzony po obwodzie.
Świadectwem proweniencji miejsca będzie - wpisana na listę zabytków i objęta ochroną konserwatorską – secesyjna elektrownia. Studio Medusa Group odpowiada na renowację południowej ściany tego okazałego budynku oraz projekt wnętrz.
- W latach 60. XX wieku ściana została wyburzona, niestety brutalnie i bez szacunku dla tego obiektu. Zastąpiono ją blachą trapezową. Skoro nie było tam żadnej substancji autentycznej, postanowiliśmy odtworzyć ją w sposób nowoczesny, ale zachowany w duchu. Szlachetna blacha cortenowa jednoznacznie odcina się od secesyjnej elewacji budynku. Jednocześnie oddaje szacunek do obiektu – zaznacza Łukasz Zagała.
Skazy bez pudrowania
Intencją architektów ze studia Medusa Group jest pozostawienie śladu po historii miejsca ze wszystkimi jego bliznami. – Zbyt śmiałe? Bynajmniej. Nie boimy się odważnych zabiegów, jeśli tylko służą one zachowaniu autentyzmu miejsca i substancji. Działamy w duchu konserwacji zachowawczej, odsłaniając przed odbiorcami opowieść o historii tego miejsca – podkreśla Łukasik. I prędko wyjaśnia: - Jak najmniej naruszyć tkankę, a to co jest - zabezpieczyć i wyeksponować, skleić, ale nie uzupełniać. Ząb czasu wgryzł się w tę substancję, pokażmy to. Nie chcemy wygładzać, ani usuwać atrybutów architektury PRL-owskiej – tłumaczy Przemo Łukasik. Autentyczność to priorytet tej formy działania.
Architekci planują zachować nawet wtórne przekształcenia i nawarstwienia historyczne. Nawet jeśli w przeszłości ktoś brutalnie obszedł się z ozdobnymi płytkami i zamurował otwór cegłą, to pozostanie to czytelne dla nowego użytkownika tego miejsca.
Olbrzymią wartością wnętrz pozostają zachowane elementy wykończenia, jak: ceramiczne okładziny posadzek i ścian, w których wykorzystano materiały pochodzące z najlepszych europejskich fabryk, maszyny: prądnice, elementy sterujące i potężny piec, który generował energię dla całego zakładu.
– Piec jest pięknie skorodowany, stał się dziś swego rodzaju rzeźbą, którą zabezpieczamy i delikatnie podkreślimy nastrojowym światłem – zdradza kulisy tego architektonicznego teatru Zagała.
Projektanci z Medusa Group podkreślają, że wszystkie niestandardowe działania wymagają niezwykłej delikatności i wrażliwości, specjalistycznych badań, dyskusji i współpracy z konserwatorem zabytków.
Jednocześnie architekci podają przykłady podobnych realizacji ze świata, jak odrestaurowana w podobnym duchu LX Factory w Lizbonie. Schowana wewnątrz dzielnicy Alcantara dawna fabryka tkanin i okablowania zmieniła się w nowoczesną przestrzeń miejską. Zagościły w niej bary, kawiarnie, targi rękodzieła, obok których działają też startupy.
Bar w hali maszynowni?
Jak wykorzystać wnętrze elektrowni? – Możliwości są szerokie, być może będzie to nowe miejsce dla wydarzeń kulturalnych lub sportowych. Niewykluczone, że zostanie zorganizowana przestrzeń dla gastronomii i organizacji przyjęć okolicznościowych. Wszystko w zależności od potrzeb użytkowników - tłumaczy Justyna Siwińska-Pszoniak, kierownik projektu ze strony pracowni Medusa Group. Zapewnia, że hala sterowni czy hala maszynowni to inspirujące miejsca, stwarzające ramy dla ciekawych aranżacji.
Zielony plac zamiast betonu
Naturalna przestrzeń, pełna zieleni i różnorodna – to z kolei pomysł studia Medusa Group na zagospodarowanie placu przed elektrownią. To miejsce pomyślne w projekcie jako współczesna interpretacja nowego, miejskiego dziedzińca w otoczeniu budynków historycznych.
- Chcemy udostępnić tę przestrzeń seniorom, a także dzieciom i młodzieży. Zapewnimy strefę cienia i umożliwić odpoczynku. Uwolnimy plac od klasycznej posadzki, tworząc w zamian powierzchnię, przez którą przedziera się natura, przesiąkała woda, spływająca do zbiorników retencyjnych – wymienia Justyna Siwińska-Pszoniak. Zieleń będzie współistnieć z otoczeniem w niewymuszony i nieskrępowany sposób. - Z naszych doświadczeń wynika, że właśnie takie przestrzenie są dziś wyraźną społeczną potrzebą, na którą odpowiadamy naszym projektem – dodaje architekt.
Dodatkowym aspektem rehabilitacji przestrzeni Fuzji będzie funkcja edukacja. Architekci proponują połączenie świata realnego z wirtualnym. Za pomocą nowych technologii i informacji wizualnej więcej będą mogli dowiedzieć się o genezie i historii danego miejsca czy obiektu.
Przyszłość łódzkich rzemieślników?
Medusa Group zadba również o projekt powierzchni usługowej. – Wokół elektrowni powstaną restauracje i małe sklepiki, chcemy by swoje nowe miejsce znaleźli tu barberzy, właściciele punktów z pamiątkami, rękodziełem, punkty typu pop-up – wylicza Przemo Łukasik.
Finalne marzenie architektów to przeplatanie się różnych funkcji na terenie kompleksu, ponieważ docelowo cały projekt będzie składał się z czterech budynków mieszkalnych, a także z biur. - Te przestrzenie mają ze sobą współgrać, przenikać się wzajemnie. Za sprawą mixu funkcji chcemy sprawić, że Fuzja nigdy nie będzie smętnym, pustym miejscem – zaznacza Łukasz Zagała.
Nowa Łódź z pazurem
- To sama Łódź nas inspiruje ze swoją autentycznością i brutalnością. Zmieniająca się ul. Piotrowska jest dowodem na to, że poradzono sobie ze zdegradowanym obszarem, ukrytym na zapleczu, w podwórkach. Łódź nie jest już miastem tranzytowym, ale coraz częściej staje się punktem naszej docelowej podróży; miasto się odradza i zaczyna tętnić życiem. Za sprawą Fuzji mieszkańcy i turyści mogą zyskać nową, ważną przestrzeń. Chcemy, by pokochali to miejsce – pointuje z nadzieją Przemo Łukasik.
FUZJA W LICZBACH
- 7,7 ha terenu
- 90 000 m2 powierzchni użytkowej w budynkach mieszkaniowych, biurowych, usługowych
- ponad 4ha otwartych terenów ogólnodostępnych